Kilka dni wcześniej pod ”dwójkę” wprowadził się stary znajomy Mariusza z pracy Lenardo wraz z rodzinką. Patryk najbardziej zainteresowany był swoją nową koleżanką-sąsiadką, Jennifer. Mała Brazylijka ma już trzynaście miesięcy i samodzielnie stąpa po ziemi...
Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok minęły nam troszkę inaczej niż to sobie wyobrażaliśmy. Niefortunnie dzień przed Wigilią najpierw mnie dopadło jakieś dziwne zatrucie pokarmowe, natomiast w sam wieczór wigilijny pochorował się Mariusz.
Mimo, iż nie czuliśmy się najlepiej i nie było raczej mowy o większej degustacji potraw wigilijnych, święta przebiegły raczej spokojnie. Najważniejsze w tym wszystkim jednak był fakt, że Patryczek był zdrowy i jako jedyny smacznie zajadał rybkę z warzywkami.
Najbardziej cieszył się jednak na widok swojej pierwszej choinki ozdobionej bombkami i lampkami. Miał także swój pierwszy strój Mikołajka.
W wigilijne popołudnie odwiedził nas David Nasz - Irish Friend - i choć nie czuliśmy się najlepiej, zrobił nam tym samym miłą niespodziankę. Był pierwszym Mikołajem Patryczka z jego pierwszym gwiazdkowym prezentem.
W drugi dzień świąt mieliśmy również Gości. Odwiedzili nas: Maria & Paweł wraz z potomstwem Jasiem & Anulką, a także Mama Marii.
Oboje czuliśmy się już lepiej, lecz niestety podobne dolegliwości dopadły Pawła... (Być może to z winy jakiejś grypy jelitowej, która niespodziewanie odezwała się wśród Polskich Emigrantów.)
Wizyta nie mogła trwać długo... a szkoda, bo Państwo Maliccy należą do najbliższych naszych polskich przyjaciół na Zielonym Lądzie... Ale co tam, Paweł i tak okazał się najlepszym Mikołajem Patryczka, ponieważ podarował Naszemu Bąblowi pierwsze krzesełeczko ze stoliczkiem do jedzonka.
Patryczek od razu polubił swój nowy mebelek i nie czekając długo zasiadł przy nim niczym ”Pan Prezes”. Dziś każde swe jedzonko w nim degustuje, machają przy tym nóżkami.
Jeszcze raz ślicznie dziękujemy za prezent Marii i Pawłowi... i oczywiście Jasiowi, bo przecież po nim Patryczek odziedziczył krzesełeczko... Dziękujemy również za extra wypieki od Drogich Pań!!!
Sylwestra spędziliśmy zdecydowanie weselej, choć i tego dnia samopoczucie Mariusza nie należało do najlepszych. No cóż, w Irlandii śniegu może nie ma, ale ostatnio jest dość chłodno i wietrznie, stąd te przeziębienia i inne dolegliwości.
Tego dnia mój mąż niestety pracował, a ja z Patryczkiem wybraliśmy się jak co dzień na spacerek. Po odpowiednio zrobionych zakupach, małym poranku, pichciliśmy sylwestrowe przekąski i czekaliśmy na Tatusia.
Wieczór sylwestrowy rozpoczęliśmy pełną parą około 7 PM wspólnym tańcem z... Patryczkiem. Po kilku przytulańcach, przyszedł czas na skoczne ”dansy”, które Patryczek wręcz uwielbia.
To chyba wpływ poprzedniego Sylwestra kiedy wraz z Mamusią przetańczył cały wieczór w rytm muzyki...oczywiście w brzuszku.
Tuż około 8.30 PM maleńka przerwa na codzienną kąpiel, chlapanie w wannie i czesanie kręconych włosków.
Następnie mleczko i ponowny powrót do tańca z Mamusią. Wszystko na szczęście Tatuś uwiecznił kamerką.
Po skocznym układzie choreograficznym, mimo wielu chęci nasz umuzykalniony Syneczek usnął mi na rękach w trakcie tańca...
I tak zaczął się kolejny rok... Happy New Year!!!