poniedziałek, 10 marca 2008

8 sierpnia 2007, ekskursja do Dunfunaghy & Horn Head;

Na kolejną wyprawę wybraliśmy się tym razem do Dunfanaghy, które oddalone jest od Letterkenny jakieś trzydzieści kilometrów w kierunku północnym.

Swilly Bus również i tym razem był pusty, co daje niezły komfort jazdy, ale również obawę, że jak tak dalej pójdzie to korporacja w ogóle zrezygnuje z resztek serwisu na terenie Donegal County... Ciekawych miejsc do zwiedzenia w hrabstwie jest sporo, ale dostać się tam bez samochodu jest niepodobieństwem, ale jakoś dajemy radę:-)

Dunfanaghy jest małą nadatlantycką mieściną znajdującą się u nasady przylądka Horn Head. Najstarsze budowle usytuowane wzdłuż Main St. oraz Market Sq. sięgają połowy XIX wieku, wtedy też ukształtował się prezbiteriański charakter miasta. Do dziś w małym Dunfanaghy znajdują się aż cztery kościoły...

Miasto leży nad Sheephaven Bay czyli Owczoniebiańską Zatoką. Spaser plażą Killahoey Strand wzdłuż zatoki zajął nam około trzydziestu minut. Po drodze mijaliśmy dwie koniarskie kolumny młodych adeptów sztuki jeździeckiej, a po prawej miłośników biegania z kijem za piłką. W Dunfanaghy znajduje się podobno jedno z chętniej odwiedzanych pól golfowych hrabstwa.

Kiedy wreszcie dotarliśmy do w miarę otwartego Atlantyku mogliśmy lepiej przyjrzeć się klifom Horn Head. Sam przylądek spenetrowaliśmy niestety tylko częściowo – w połowie drogi zawróciliśmy, ale mamy nadzieję, że następnym razem uda nam się dojść do samej krawędzi urwiska...

Horn oferuje podobno niesamowite widoki – zarówno na morze, jak i na Wzgórza Donegalu w głębi lądu oraz rozległe wrzosowiska... Sto lat temu częstym gościem i miłośnikiem tego zakątka Zielonej Wyspy był wielki mistyk i filozof irlandzki – George Russell.

Ponieważ aura okazała się łaskawa - było bezwietrznie, z nieba nie padał deszcz, a Atlantyk był dość spokojny - postanowiliśmy po raz pierwszy wyjąć Patryka z wózka na krótką sesję zdjęciową. Były to pierwsze zdjęcia odkrytego Patryka nad Wielką Wodą...

I tak zakończyła się nasza kilkugodzinna wycieczka do Dunfanaghy. A autobus powrotny jak zwykle świecił pustkami...